piątek, grudnia 22, 2006

NIECODZIENNY RAPTULARZ - 22 grudnia 2006r. CHRISTMAS

Pora na nastroje grudniowe ...które wbijam na raptularz pod koniec grudnia. Już nie przepraszam, bo ciągle się spóźniam, ale proszę o cierpliwość. Tak jakoś się dzieje, że im jestem starsza, tym mniej mam czasu - może i wam nie obcy jest ten paradoks wieku „statecznego”?
Ale żyje się nie tylko raz... I to mnie trzyma ...przy życiu.

Oczywiście i - przede wszystkim - życzę wszystkim moim wiernym i niewiernym czytaczom bardzo, bardzo, bardzo wesołych i szczęśliwych świąt Bożego Narodzenia.
Tylko się nie przejadajcie i nie przepijajcie! A po jedzonku pospacerujcie, ja ostatnio to robię i dobrze mi z tym.


W Polsce w tym roku najcieplejsza jesień od dwustu iluś tam lat, ale niedługo pewnie będzie śnieg i mróz.
Ponieważ świat się zmienia, u nas było całkiem zimowo! Dopiero pod koniec miesiąca się ociepliło. Zaczęło się, co prawda, australijskie lato (na antypodach pory roku zaczynają się pierwszego dnia miesiąca, a nie jak udowadniają niektórzy 21), obecnie nareszcie jest ciepło w sam raz, ale bywały prawie mroźne nocki , w które przydałoby się włączyć ogrzewanie - co tu jest ewenementem o tej porze...

Ale nic to, za parę dni może być nawet 40 stopni w cieniu, bo w Australii temperatura w ciągu jednego dnia potrafi skoczyć o dwadzieścia stopni.

Jeśli ciepło, to jak co roku w Australii: „Płoną góry, płoną lasy...”. Na szczęście eukaliptusowy busz natychmiast się odradza, choć niestety dużo zwierząt ginie, albo jest ciężko poparzonych. Nie mówiąc już o spopielonych ludzkich dobytkach – często całego życia. Bywają też wypadki tragicznej śmierci strażaków. Jest wielu wspaniałych ludzi, ochotników, którzy dosłownie w środku piekła, gaszą pożary. Bezimienni bohaterowie - to im zawdzięczamy, że do nas ogień nie dociera.
A pożary zawdzięczamy gówniarzom podpalaczom, wobec których wciąż stosuje się tu zbyt łagodne kary. Choć ostatnio prawo jakby się obudziło: trzynastoletni bandyta, który (niedaleko naszego domu!) oblał benzyną dziewięcioletniego kolegę, a potem go podpalił – mimo niepełnoletności będzie sądzony za próbę zabójstwa.

W sklepach szaleństwo zakupów! Jak zwykle z obłędem w oczach wyrzucamy pieniądze na śmiecie, o których zapominamy natychmiast po odpakowaniu paczek.

foto Janusz Iwanus
Piszę my, choć właściwie mnie to już nie dotyczy - od kilku lat nie kupuję prezentów, wysyłam natomiast coś ekstra dziecku w Afryce (które sponsoruję). A może i wy postąpilibyście podobnie?

Zamiast napełniać kabzy sprytnym, hipnotyzującym was tandetnymi błyskotkami fabrykantom, złóżcie się i zamiast beznadziejnych prezentow ofiarujcie całą sumę na cele charytatywne. Moi wigilijni goście zgodzili się dać, ile kto może, na maleńkiego Szymonka ze Szczytna (patrz blog Apele o pomoc).

Nie zapomnijcie, że na świecie wciąż pełno jest „dziewczynek z zapałkami”, ktoś musi im pomóc – może TY?

O największym, grudniowym wydarzeniu wśród sydnejskiej Polonii piszę (niestety!...) w cyklu felietonów „Nie dajcie się zwariować!”. Jest on też (bez nazwisk) w świątecznym wydaniu sydnejskiego Expressu Wieczornego. Już można poczytać. A reportaż fotograficzny Tomka Koprowskiego z tego największego polonijnego (sydnejskiego) festiwalu znajdziecie na Fotogalerii sympatycznej.

W radiu SBS, w polskiej audycji podano, że udanej imprezy pogratulował sam premier Howard, pewnie dlatego, że na niej nie był... Można by to przyjąć za żart,ale...

POLSKIEGO BOŻEGO NARODZENIA NA DARLING HABOUR W OGÓLE MOŻE NIE BYĆ ZA KILKA LAT...
...bo jak napisał w sydnejskim Expressie Wieczornym nr 47, z 19 listopada 2006r - dobrze w tych sprawach zorientowany Eugeniusz Bajkowski - rząd federalny premiera Howarda dąży do zlikwidowania wielokulturowości w Australii! I to już nie są żarty! Powinniśmy wszyscy protestować póki czas, bo potem będzie za późno.
Wg. słow E. Bajkowskiego, obecny nasz rząd „zamierza nawet usunąć słowo wielokulturowość” (The Australian). W 2006r nie przedłużono kadencji Council of Multicultural Australia, a gazety koncernu Murdocha piszą o „zwariowanej wielokulturowości”, oraz, że „czas skończyć z obcymi kulturami, językami, rocznicami, a nawet obcymi strojami.” To znaczy, najpierw odciąć dotacje, a potem w ogóle zabronić.

foto Tomek Koprowski
Jeżeli ten rząd zdecydował się na tak niepopularne i niezręczne posunięcie, to należy się zacząć bać, ale nie tyle zniesienia wielokulturowości, co zamieszek, buntów i demonstracji, a nawet aktów terroryzmu - co nie będzie dziwne. W Australii, żyją przedstawiciele prawie dwustu narodowości i do tej pory nie było z tym żadnego problemu. Przeciwnie, dodają one kolorytu temu krajowi. Urozmaicone jedzenie, sklepiki, restauracyjki i kafejki, ciekawsza architektura, imprezy, radio i telewizja SBS (obecnie atakowane), TV etniczna na kanale 31, stacje radiowe - jak choćby Radio 2000FM.

Wyobraźmy sobie co będzie się działo, gdy to wszystko się zlikwiduje, a na ulicach zabroni się rozmawiać w innym języku niż angielski! Być może obecny rząd tak pojmuje demokrację, ale z pewnością nie naród, który JUŻ w dziesiątkach tysięcy wychodzi na ulice, żeby protestować przeciw niepopularnym uchwałom rządu, którego popularność spada...

JAK CHRISTMAS – TO BAJKI, BO TO ŚWIĘTO BAŚNIOWE...
A najpiękniejsze bajki stworzył J.Ch.Andersen. (Można go znaleźć na rysunku poniżej, wmieszanego w sławnych ludzi jego epoki.)


DUŃSKI FILM „MŁODY ANDERSEN (YOUNG ANDERSEN)
to film o przemocy i o tym jak człowiek nadwrażliwy musi stać się silnym, żeby przeżyć i tworzyć. W świecie zła, pełnego ludzi podłych i cynicznych, gdy zjawi się ktoś taki jak Andersen, sprawia wrażenie przybysza z innego świata, czy chociażby z innej planety.
To także film o zależności biednych od bogatych. Geniusze urodzeni w ubogich rodzinach, zależeli od „na pstrym koniu jeżdżącej” łaski pryncypałów. Dziś jakby się poprawiło: nawet jeśli urodzą się biedni, dzięki talentowi mogą osiągnąć pozycję, pieniądze i nakichać na bogatych.
Historia Andersena nastolatka, ubogiego geniusza, to opowieść o pobycie w przerażającej szkole i prowadzącym ją sadystycznym nauczycielu, który usiłował zabić w bajkopisarzu wrażliwość i fantazję. Ale też przykład, że można stać się silnym i zwyciężyć choćby najgorszego podleca.

Sadysta z filmu o młodym Andersenie, mścił się za swój mierny talent i przegrane życie. Ponieważ bajkopisarz miał możnego pryncypała i nie wolno go było bić, nauczyciel katował przyjaciela Andersena – sierotę, wątłego, małego Tuka. Gdy wreszcie Andersen opuścił szkołę, żeby tym czynem uratować przyjaciela, nauczyciel bezkarnie zakatował chłopca na śmierć. Dziwne to były czasy. ( Choć przecież dziś też, gdy umiera bezdomny, prawie nie prowadzi się śledztwa...)

Po śmierci przyjaciela Andersen dał się złamać: przestał tworzyć, zaczął się uczyć tego, co w ogóle było mu niepotrzebne, ale wreszcie nie wytrzymał prozaiczności takiego życia i postanowił się utopić. Gdy szedł na dno jeziora miał wizję Tuka, który kazał mu wrócić na ziemię i pisać. Ociekający wodą przyszedł do dręczyciela, żeby mu powiedzieć: „Dziękuję, że z twojego powodu chciałem się zabić, bo się uratowałem i teraz jestem bogaty” (uczuciowo).
Pewnych spraw nie jesteśmy w stanie zapomnieć. Andersen nawet na łożu śmierci przeżywał tragedię małego przyjaciela, który składając ofiarę ze swojego życia, dał mu siłę przezwyciężenia przemocy; siłę przetrwania i wiarę, że to co tworzy, jest potrzebne ludziom. Może nawet niezbędne, bo dzięki jego bajkom, wielu wyrosło na dobrych i wrażliwych na nieszczęścia innych.

Niewielu jednak wie, że mogą za to podziękować także małemu Tukowi, który był postacią autentyczną.

MAŁO ŚWIĄTECZNE, ZA TO IRYTUJĄCE: P.........TA DZIENNIKARKA...
...bardzo przepraszam, ale niestety... zawsze gdzieś się jakaś (-kiś) znajdzie.
Porady „Żądło pod nadzorem” - Przyjaciółka nr 34, 2006r. cytat: „Jeśli ukąszony (przez pszczołę) traci przytomność, wstrzyknij mu zawartość ampułki antywstrząsowej Ana-Kit, Fastject lub Epi-pen (można je kupić tylko na receptę, cena od 50 – 250zł.)"
Albo tytuł w tym samym numerze: Specjalne wydanie charytatywne Przyjaciółki: „Wiem, że teraz mogę wszystko”(o Natalii Kukulskiej).
Ludzie, litości!!!

PIEPRZU I SOLI ZAWSZE W ŻYCIU NAJWIĘCEJ
Pewnie dlatego żebyśmy docenili chwile, które nie szczypią i łez nie wywołują. No, i żeby nas czasem od nadmiaru słodyczy nie zemdliło.
Ale w czasie świąt nie przesadzajcie z ostrymi przyprawami...

...NATOMIAST BĄDŹCIE SŁODCY JAK JOASIA!
Wobec czego następne fotki córci, która ma w sobie wyjątkowo dużo radości i życzliwości dla innych. Joasia jest promienna jak gwiazdki na niebie! Jeszcze nigdy nie spotkałam istoty, która by napełniała, aż tak dobrą energią wszystkich, którzy znajdują się w jej zasięgu.
Popatrz na promienną Joasię i uwierz, że jutro naprawdę będzie lepiej!
Więcej! Od tej chwili już jest lepiej!
WESOŁYCH ŚWIĄT!!! I niech się święci jak najweselej...











NA KONIEC JESZCZE KOTY ŚWIĄTECZNE
Mała Belka (Izabelka na choince) i ten, co u nas miauczy na answer maszynie i kot Mikołajowy – od nich też Wszystkiego Najlepszego!



Ps. Będzie jeszcze noworoczny raptularz, a więc do zobaczenia po świętach!

Brak komentarzy: